Prawie każde polskie dziecko wie, że Mikołaj pochodzi z Laponii, że ma renifery i jeździ na saniach.
Prawie każde holenderskie dziecko wie, że Mikołaj co roku przypływa barką z Hiszpanii w otoczeniu zgrai czarnych Piotrusiów, a po miastach porusza się konno - co kraj, to obyczaj, a raczej co kraj, to Mikołaj :)
Dziś 5 grudnia, czyli Sinterklaas - Mikołaj. Tak, tak - nie pomieszało mi się - w Holandii Mikołaja się obchodzi nie szóstego, a piątego grudnia. Bardzo niewielu Polaków zna niderlandzką nazwę tego święta - Sinterklaas, każdy za to kojarzy amerykańskiego Santa Claus. Co ciekawe, amerykańskie imię Mikołaja pochodzi właśnie z języka niderlandzkiego - tradycja ta przywędrowała do Ameryki wraz z emigrantami holenderskimi na początku XVII wieku. Od tego czasu niderlandzki Sinterklaas i amerykański Santa Claus ewoluowali oddzielnie, więc nic dziwnego, że dziś dzieli ich trochę różnic.
Najbardziej rzuca się w oczy pomocnik Sinterklaasa - Zwarte Piet (czarny Piotruś). Jest to czarnoskóra osoba ubrana w barwny kostium pazia dworskiego z przełomu XVI i XVII wieku. To właśnie Zwarte Piet wchodzi przez kominy, by wkładać prezenty do bucików wystawionych przy kominku, a nie Sinterklaas we własnej osobie. Co ciekawe w holenderskich mediach corocznie odbywają się dyskusje, czy czasem Zwarte Piet nie jest nawiązaniem do niewolnictwa (Holendrzy są bardzo przewrażliwieni na punkcie swojej kolonialnej przeszłości), na razie jednak zwycięża tradycja i w całym kraju spotyka się dystyngowanego Sinterklaasa z jednym bądź kilkoma psotnymi i brojącymi Zwarte Pietami. Sinterklaasowi także towarzyszą zwierzęta, lecz nie są to renifery, a zwykłe siwe konie - w Holandii niczym dziwnym jest Sinterklaas jadący na koniu przez miasto.
Najbardziej rzuca się w oczy pomocnik Sinterklaasa - Zwarte Piet (czarny Piotruś). Jest to czarnoskóra osoba ubrana w barwny kostium pazia dworskiego z przełomu XVI i XVII wieku. To właśnie Zwarte Piet wchodzi przez kominy, by wkładać prezenty do bucików wystawionych przy kominku, a nie Sinterklaas we własnej osobie. Co ciekawe w holenderskich mediach corocznie odbywają się dyskusje, czy czasem Zwarte Piet nie jest nawiązaniem do niewolnictwa (Holendrzy są bardzo przewrażliwieni na punkcie swojej kolonialnej przeszłości), na razie jednak zwycięża tradycja i w całym kraju spotyka się dystyngowanego Sinterklaasa z jednym bądź kilkoma psotnymi i brojącymi Zwarte Pietami. Sinterklaasowi także towarzyszą zwierzęta, lecz nie są to renifery, a zwykłe siwe konie - w Holandii niczym dziwnym jest Sinterklaas jadący na koniu przez miasto.
Sinterklaas przypływa do Holandii statkiem parowym, i to nie z Laponii, tylko z Hiszpanii.
Za każdym razem przybywa do innego miasteczka, w tym roku był to Dordrecht, miasto na południu Holandii, a jego powitanie jest pokazywane w mediach. Na drugi dzień po przybyciu odwiedził Amsterdam - wielogodzinna kolorowa parada przeszła przez całe miasto, Sinterklaas w asyscie ponad setki Czarnych Piotrusiów skutecznie sparaliżował komunikację, a Piotrusie jak zwykle wygłupiały się i rozdawały dzieciom tradycyjne ciasteczka Jest to wielka impreza, która przed ekrany przyciąga wtedy wszystkie dzieci w Holandii.
Druga połowa listopada i grudzień to okres bardzo widoczny w sklepach i to nie tylko dzięki dekoracjom świątecznym. W tym czasie pojawiają się słodycze typowe tylko dla świąt i niedostępne przez cały rok. Najbardziej charakterystyczne są czekoladowe literki, które są popularnym prezentem -
- obdarowanej osobie z reguły wręcza się pierwszą literę jej imienia. Niektóre literki mają bardzo ozdobne opakowania, nawet w formie barwnych książek, których wielkość sięga prawie 30 cm. W sklepach i na ulicach w dni handlowe można często spotkać Sinterklaasa, a towarzyszący mu Zwarte Piet w worku ma dużo drobnych ciasteczek kruidnootjes albo speculaas, które pełnymi garściami sypie do rąk przechodzących dzieci. Są to kruche i dość twarde ciastka, które ze względu na przyprawy użyte do ich sporządzenia (goździki, cynamon, imbir...) w pewnym stopniu przypominają polskie pierniki.
Geneza Świętego Mikołaja w Niderlandach sięga czasów pogańskich. Holenderski Św. Mikołaj (Sinterklaas) tradycyjnie przybywa do Holandii statkiem parowym, zawsze w pierwszą sobotę po dniu świętego Marcina. To stara holenderska tradycja licząca grubo ponad tysiąc lat.
Dawno temu, gdy nie było jeszcze Chrześcijan, mieszkający tam ludzie wierzyli w różnych bogów. Jednym z nich był Wodan. Podróżował niebem na białym koniu, który miał 8 nóg i miał na imię Sleipnir. Wodanowi towarzyszyły renifery, które mu opowiadały kto na Ziemi był dobry, a kto nie. Gdy ludzie byli dobrzy - zostawiał im Wodan podarki. Gdy byli źli - wysyłał do nich czarnego złego ducha o imieniu Eckehardt.
Podczas wojny z Hiszpanią Holendrzy po raz pierwszy zobaczyli murzynów. I od tamtego czasu Eckehardt stał się wśród Holendrów człowiekiem „o czarnej twarzy".
Przez setki lat obyczaje związane z Sinterklaas'em łagodniały i dziś Czarne Pity (Piotrusie) nie budzą grozy i rozdają dzieciom ciasteczka w Holandii nazywane pepernoten.
Po latach do Holandii przybyli Chrześcijanie. Holendrzy – wielcy podróżnicy – zabrali swoją tradycję o Sinterklaas do Ameryki. Tam pomieszała się z inną legendą o Świętym Mikołaju - i zmutowana wróciła wraz z Coca Colą do Europy.
W wielu regionach tego kraju panuje zwyczaj, że poza prezentem daje się bliskim własnoręcznie napisany krótki wierszyk, który opowiada o epizodzie z ostatniego roku z życia tego, kto otrzymuje prezent. Potem się razem rozpakowuje prezenty i czyta te wiersze. I jest bardzo wesoło :)
Parę dni przed 5 grudnia dzieci piszą do Św. Mikołaja listy o tym, co by chciały dostać. Zostawiają koło kominka swoje buty, w których rano znajdują małe upominki od Mikołaja - tradycyjne czekoladowe pierwsze litery swojego imienia, słodkie orzeszki lub marcepan.
Jeśli rodzicom się chce – dzieci znajdują też w butach listy od Świętego Mikołaja.
W każdym razie 5 grudnia, w asyście policji, Święty Mikołaj wkroczy do holenderskich miast ze swoim orszakiem. Jest to także apogeum świątecznej gorączki. Sympatyczne wydarzenie medialne i społeczne.
Wszystko w tym czasie nawiązane jest do tego święta.
Miłego Mikołaja i wielu prezentów Wam życzę :)
Tak fajnie piszesz, lubię sobie poczytać o tradycjach około świątecznych w różnych częściach Europy i świata :) miłych mikołajek i dla ciebie :) moje dzieci już przygotowały listy i skarpety na prezenty, a ja upiekłam im mikołajowe ciasto i ciasteczka :)... powiem w sekrecie w nocy przyjdzie Mikołaj ;)
OdpowiedzUsuńJa tez dostalam w pracy literke, wlasciwie to wszyscy dostali :)
OdpowiedzUsuńAle i tak bede zagladac dzis pod poduszke ;)
Bardzo ciekawy post:) Nie słyszałam jeszcze o tym, fajnie dowiedzieć się czegoś nowego ;)
OdpowiedzUsuńAle fajny post!!! U Nas będzie dopiero jutro Mikołaj...
OdpowiedzUsuńŚwietny post,bardzo interesujący:)
OdpowiedzUsuńfajnie się czytał ;-) super dowiedzieć się czegoś nowego ;P
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie czyta się takie posty, które w lekki sposób wzbogacają naszą wiedzę o świecie.
OdpowiedzUsuńswietny post :) Mikołaj daje tyle radości :)
OdpowiedzUsuńmniam mniam, ale pyszności na tego Mikołaja :-)
OdpowiedzUsuńŚwietnie opisane, co kraj to obycaj ale i tak wszędzie dzieci cieszą się z przyjścia Mikołaja / i nie tylko dzieci /....pozdrawiam...
OdpowiedzUsuń